Autor Wiadomość
Immortal
PostWysłany: Sob 12:11, 01 Wrz 2007    Temat postu:

Mecz piłkarski

Witam Państwa bardzo serdecznie.

Tu, na tym stadionie rozpocznie się za chwilę spotkanie dwóch jakże różnych drużyn. Jedna wystąpi w strojach białych, zaś druga w czerwonych. Oprócz nich widzimy także trzech panów ubranych na czarno. To policjanci z grupy antyterrorystycznej przeszukują spodenki zawodnikom. Są też i sędziowie. Gdzieś w pobliżu stadionu. Mam nadzieję.

Tymczasem zawodnicy, jak widzę, postanowili się troszeczkę rozgrzać. No tak, dzisiaj jest bardzo zimno, a odrobina alkoholu nie zaszkodzi. Nareszcie są sędziowie, więc możemy zaczynać. Przedtem jeszcze jednak losowanie stron boiska. Sędzia rzucił monetę. Teraz wszyscy jej szukają. Jest, jest moneta. Ale chyba jakaś inna. Nieważne.

Sędzia postanowił, jak widzę, zagrać w marynarza. Zatem Lumpex Kosomłoty zagrają po lewej stronie, a Weneropol Pasłęka po prawej stronie boiska. Gwizdek sędziego. Gdzie jest gwizdek sędziego? Sędzia wyraźnie przedłuża spotkanie. Ale żeby zaraz na początku? Jest gwizdek. Zaczynamy. Przy piłce Weneropol. Roman Hulajnoga przerzuca piłkę na lewą stronę. Dowcipniś. Teraz trzeba będzie ją z powrotem odwrócić. Ale już Staszek Kosa pędzi prawym skrzydłem. I mimo asysty obrońców dośrodkował. Ależ ma sił ten chłopak, takie dośrodkowanie z dwoma obrońcami na szyi. Piłkę, albo raczej piłką dostał Bronek Brona. Lecz już się podniósł i chwiejnym krokiem biegnie dalej. Jak w amoku mija wszystkich zawodników.

Piękny strzał z woleja i bramka, proszę Państwa. Tyle, że samobójcza. Po chwili radości przyszedł czas na refleksję. Teraz Brona przeprasza swoich kolegów, a zwłaszcza Andrzeja Woleja, który przy strzale mocno ucierpiał. Piłka znowu w grze. Teraz podanie do środka. Józef Środek, świetnie wyszkolony technicznie. Właśnie ukończył Politechnikę.

Przerzut na prawo. Tam już czeka Zbyszek Korek. Powinien wiedzieć co zrobić z piłką. Ale nie wie. I już mu ją zabrano. Kontra. Rekontra Przepraszam bardzo Państwa, mamy tu jakieś przebicia z turnieju brydża.

Ale już jesteśmy z powrotem na boisku. Tym razem nie dam się tak szybko z niego przegonić porządkowym. Ale uwaga, piłka w górze i piękna główka Daniela Modela zderza się ze słupkiem. Jednak zawodnik Lumpexu wcale się tym nie przejął. Jasne, jest przecież wielu świetnych chirurgów plastycznych. No i przerwa. W transmisji. Ale też i koniec pierwszej połowy boiska, znaczy spotkania. Do zobaczenia po przerwie. Mam nadzieję.

Przerwa

Witam Państwa po przerwie. Na stadionie Lumpexu ciągle bez bramek. Ale już ekipa techniczna niesie nowe i z pewnością zaraz piłkarze wznowią grę. Ruszyli. Piłkarze rzecz jasna. Przy piłce gracze z Kosomłotów, ale już Weneropolanie na nich siedzą i wciskają w murawę. Co za walka. Franek Parowóz zerwał się i plując trawą bieży w kierunku przerażonego bramkarza Lumpexu. Bo to i widok jest straszny. Franek Parowóz to kawał chłopa. Albo i dwa kawały. O, właśnie przypomniał mi się kawał. Ale to może kiedy indziej. Parowóz uderza z całej pary i GOOOL!!! Wspaniała bramka. Wytrzymała to bombowe uderzenie. Ale siatka do wymiany.

W miejsce kontuzjowanego Janka Siatki za chwilę na boisko wejdzie Wojtek Słup. Teraz gra przeniosła się pod bramkę Pasłęczan. Faul. Sędzia sięga po kartonik. Widocznie jest bardzo spragniony. Rzut wolny. Niestety, za wolny. Piłkę przejęli Lumpexiarze. Przy piłce Leon Neon. Ale obrońcy gości już mu ją wybijają. Razem z paroma zębami. Sędzia niczego nie widzi? Ano nie. Sądząc po grubości szkieł w okularach ma z 10 dioptrii. Piłka w posiadaniu bramkarza Weneropolu. Bierze rozbieg i wykop. Bramkarz wpadł w wykop. No tak, miejscowy stadion jeszcze ciągle w remoncie. Koniec, proszę Państwa. Ostatni gwizdek sędziego. Na szczęście wytrzymał całe spotkanie. Gwizdek. Bo sędziego niestety znieśli już z boiska sanitariusze. Było to niewątpliwie emocjonujące spotkanie. Stojące na bardzo wysokim poziomie boisko. Wręcz na jakiejś górze. Co ja wygaduję. W każdym bądź razie jest remis. Po pięciu piłkarzy z obu drużyn odwieziono do szpitala. Ale warto było przyjść na to spotkanie i w towarzystwie ponad 15 kibiców obejrzeć ten pasjonujący mecz. Żegnam zatem Państwa i oddaję głos do studia. Studio?! Jest ktoś tam jeszcze?
Immortal
PostWysłany: Pią 22:11, 31 Sie 2007    Temat postu:

Z pamiętnika policjanta (część 4 i ostatnia)

Poniedziałek

Kapral Klucha trenuje zakuwanie w kajdanki. Na sobie, bo nikt się nie chciał zgodzić na uczestniczenie w jego eksperymentach.

Wtorek

Kapral Kluch opanował już ciężką sztukę zakuwania. Obecnie trenuje poszukiwania kluczy do własnych kajdanek.

Środa

Posterunkowy Paproch zeżarł moje drugie śniadanie. Ale nie chce powiedzieć z czym były moje kanapki. Myślę, że sekcja to wykaże.

Czwartek

Paproch znowu zeżarł moje śniadanie. Ale to już ostatni raz. Jutro się biedak natnie.

Piątek

Zamiast kanapek, zapakowałem do papierowej torebki podeszwę od mojego starego buta służbowego. Niestety, Paproch przyniósł swoje kanapki i teraz siedzę głodny.

Sobota

Kapral Klucha znalazł klucz od kajdanek. Nareszcie będzie mógł chodzić bez dłoni owiniętych szmata.

Niedziela

Zacząłem się uczyć języków obcych. Uważam, że w obecnych czasach, każdy powinien znać przynajmniej jeden obcy język. Inaczej może dojść do przykrych pomyłek. Pułkownik Żelazny dał mi puszkę z napisem w całkiem obcym języku. Otworzyłem ja i zjadłem. Godzinę później, pułkownik poprosił abym nasmarował zawiasy, towotem z puszki którą mi dał. Uczę się języków!

Poniedziałek

Posterunkowy Paproch przyleciał na komendę jak torpeda, i już w drzwiach oznajmił nam, że będzie miał dziecko. Niestety, rzeczonych drzwi nie otworzył i nic nie usłyszeliśmy.

Wtorek

Oglądamy "Posterunek 13". Kapral Klucha powiedział, że tak głupich policjantów to nie ma. Pułk. Żelazny tak jakoś dziwnie na nas popatrzył, zsiniał, zzieleniał i pobiegł do toalety.

Środa

A jednak Paproch nie będzie miał potomka. To, co biedny posterunkowy brał za pierwsze skurcze, okazało się tylko zatwardzeniem jego szanownej małżonki.

Czwartek

Patrol. Jak zwykle z kapralem Kluchą, jeździmy po dobrze oświetlonych ulicach. Niczego się nie boimy, bo mamy pancerne szyby i kamizelki kuloodporne. A ja dodatkowo, włożyłem sobie poduszkę w spodnie i zaspawałem drzwi od mojej strony.

Piątek

Ktoś napisał na murze komendy: "Mafia rządzi". Ścierać, czy nie ścierać. Oto jest pytanie! Żeby się nie narażać, Klucha zrobił na tekturze duży napis:"Żelazny", i cichaczem, po zmroku nakleił w miejsce napisu "Mafia". W razie jakby co, to my jesteśmy kryci. Chociaż zastanawiam się, czy aby nie wziąć urlopu?

Sobota

Dzisiaj przylazł jakiś facet z foliową torbą i powiedział, że znalazł: "bo". Jąkał się przy tym potwornie. Powiedziałem mu, że to miło z jego strony, ale nam: "bo" nie jest potrzebne i kazałem go wyrzucić. Tuż przed wyjściem, delikwent jeszcze raz podniósł torbę do góry krzycząc, że to jest: "bo" "mba" dokończył już za drzwiami. A może mi się tylko wydawało? Bo rozległ się taki huk, że aż mi mój ulubiony miś pluszowy zleciał z biurka.

Niedziela

Kapral Klucha grzebał coś pod biurkiem. Ponieważ się wypiął, dziarsko trzepnąłem go dłonią. Jakież było moje zdziwienie, kiedy spod biurka pojawiła się głowa montera, który przyszedł do nas naprawić telefon. Siedzę w szafce z ubraniami, bo pan monter nie dość, że się do mnie uśmiechnął, to jeszcze poprosił... nie, nawet mi to przez usta przejść nie chce. I jeszcze chciał żeby go głaskać.

Poniedziałek

Posterunkowy Paproch przybiegł do mnie i zaczął się skarżyć, że ma krótszą pałkę od kaprala Kluchy, a podobno długość pałki oznacza "długość". Spytał się, czy to prawda. Uspokoiłem go, mówiąc aby nie wierzył w bajki. Kiedy wyszedł, zmierzyłem swoją pałkę. Tak to same bujdy.

Wtorek

Pułkownik Żelazny wyglądał dziś przez okno i powiedział, że właśnie "słońce zaszło". Takie świństwa?! I to tuż pod oknem naszej komendy?! Dziwię się pułkownikowi, że nie zareagował. Ale z drugiej strony wartości chrześcijańskie. Może i nie wypadało przeszkadzać w prokreacji?

Środa

Ćwiczymy walkę pałką z manekinem. Kapral Klucha najwyraźniej traci wzrok, bo nie odróżnił manekina od faceta z elektrowni. Nie zdziwiło go nawet to, że manekin zasłaniał się teczką.

Czwartek

Paproch przyznał się, że koleżanki zaczęły częściej odwiedzać jego małżonkę. Podobno stało się to po tym, jak przyznał się, że w młodości grał na saksofonie. Widzę, że afera z Clintonem zatacza coraz większe kręgi.

Piątek

W ramach akcji promocyjnej, jakaś firma przysłała nam puzzle o nazwie: "Policjant w negliżu". Ponieważ na opakowaniu było napisane: "Od lat 3", zaniosłem puzzle osobiście, skazanemu na 25 lat Grzegorzowi H. Skazany podziękował, poczym przyłożył mi pudełkiem w głowę. Nie ma wdzięczności wśród ludzi.

Sobota

Dzwonił komisarz Poducha. Odebrałem osobiście. Przyślą nam sekretarkę. Poinformowałem podwładnych i pułkownika Żelaznego. Potem się wyperfumowałem i umyłem nogi. Paproch z wrażenia wypił całą butelkę płynu po goleniu a Klucha przetarł zęby pilnikiem.

Niedziela

Przysłali sekretarkę. Automatyczną.

Poniedziałek

Zbliża się Wielkanoc. Pulk. Żelazny kazał nam pomalować jajka. Pomalowaliśmy. Pułkownik nie był zadowolony. Nasze żony też. Jadę do szpitala, bo tylko ja z braku plakatówek pomalowałem je olejną-szybkoschnącą.

Wtorek

Leżę w szpitalu. Pacjent z łóżka obok zażyczył sobie kaczki. Więc ja też poprosiłem, zaznaczając aby była dobrze wypieczona. Po wyjaśnieniu tego nieporozumienia, nawet nie śmialem prosić o ręcznik i czepek, kiedy sąsiad poprosił o basen. Pewnie jakiś uprzywilejowany?!

Środa

Wypisali mnie ze szpitala i prosili abym więcej jajek nie malował. Zgodziłem się. Trudno, tradycja chyba zaginie.

Czwartek

Z Komendy Głównej przysłali nam wynalazcę. Przyjechał do nas z nowym modelem kamizelki kuloodpornej. Stwierdził, że teraz będziemy już zupełnie bezpieczni i żadna broń nas się imać nie będzie. Kapral Klucha w podnieceniu wpakował w niego cały magazynek swojej broni slużbowej. Jak się poźniej okazało, wynalazca nie był przygotowany na taką ewentualność bo nie zalożył swojej kamizelki. Pułkownik Żelazny wysłał Kluchę na dodatkowe szkolenie strzeleckie, bowiem tylko nasz kapral nie potrafi wcelować w wynalazcę z odleglości 1m. Podobno od czasu tegoż incydentu, wynalazca przestał zajmować się wynajdywaniem.

Piątek

Wpadł na inspekcję ks. Pistolet. Chciał sprawdzić, czy przestrzegane są wartości chrześcijanskie. Posterunkowy Paproch ze strachu zjadł całą paczkę prezerwatyw, co to je chował w biurku. Niestety pudełko stanęło mu w gardle i musieliśmy go reanimowac. Ja waliłem go w plecy pałką, a kapral podtrzymywał go aby nie upadł. Paproch wypuści trzy baloniki i zemdlał. Ks. Pistolet pogratulował nam sprawnosci ratowniczej. Baloniki zabrał dla dzieci. Ciekawe co na to powiedzą rodzice?

Sobota

Pułkownik Żelazny zakupił dla nas stół bilardowy. Powiedział, że powinniśmy podnosić naszą sprawność fizyczną, a poza tym jak będziemy grać, to nie będziemy myśleć, a to nam nigdy nie wychodziło i tylko były z tego problemy.

Niedziela

Bilard jest chyba popsuty. Albo niekompletny. Po środku nie ma siatki a w zestawie nie było rakietek. Kulki co prawda są, ale nie chcą się odbijac. Moze też są popsute?! Natomiast kije świetnie nadają się do rozwieszania prania
Immortal
PostWysłany: Pią 22:10, 31 Sie 2007    Temat postu:

Z pamiętnika policjanta (część 3)
Poniedziałek

Klucha przybiegł dziś na komendę bardzo zdenerwowany. Powiedział, że widział dziś dwie ciężarne, że to tak być nie może, żeby po ulicy chodziły żywe reklamy stosunków płciowych, że to nie po chrześcijańsku! Zaserwowaliśmy mu serię czopków na uspokojenie. Jednakże pułk. Żelazny, odmówił zaaplikowania ich kapralowi Klusze.

Wtorek

Posterunkowy Paproch przyniósł z domu pistolet do wstrzeliwania kołków. Załadowaliśmy go czopkami. Paproch trzyma kaprala Kluchę (wypiętego) a ja celuje. Cel-pal. Z pięciu czopków, trzy poszły w Paprocha, jednym strąciłem doniczkę a ostatni sam sobie zaaplikowałem. Myślałem, że coś się zacięło, popatrzyłem w "lufę", no i jakoś niefortunnie wystrzeliłem. Pech. Wypiętego Kluchę wykorzystaliśmy do gry w salonowca.

Środa

Razem z kapralem Kluchą wytropiliśmy nielegalne zgromadzenie. Prośba o rozejście się nic nie dała. Pałujemy.

Czwartek

Zamiast spodziewanej nagrody, bura. Okazało się, że wczoraj rozgoniliśmy przyjęcie weselne. Ot i niefart.

Piątek

Pułkownik Żelazny szykuje się do urlopu. Zamknął szufladę na klucz, żebym mu w niej nie grzebał. Nie rozumiem dlaczego mój ukochany przełożony mnie o to oskarża. Nigdy w niej nie grzebię. Tylko zaglądam.

Sobota

Pułk. Żelazny pojechał na Karaiby. Tak nam powiedział. Ale za cholerę nie wiem po co pożyczał od Paprocha mapę Mazur?

Niedziela

Od dzisiaj ja, przez dwa tygodnie rządzę naszą komendą. Podwładni się z tego cieszą. Tak mi powiedzieli. W nagrodę dałem im po miętowym cukierku.

Niedziela (wieczór)

Skończyły mi się miętówki. Klucha z Paprochem zamknęli się w toalecie i konspirują. Lecę do nocnego!

Poniedziałek

Pułkownik Żelazny nadal na urlopie. Zaczynamy odczuwać jego brak. Kapral Klucha prawie zapomniał jak się mówi po polsku. Doszło do tego, że zatrzymuje przestępców na migi.

Wtorek

Posterunkowy Paproch regulował dzisiaj ruch na skrzyżowaniu. Wrócił na komisariat jakiś taki siny i milczący. Próbowaliśmy coś od niego wyciągnąć, ale tylko jeszcze bardziej zsiniał, wyszły mu oczy i zaczęło gwizdać w płucach. Serdecznie poklepałem go po plecach aby podnieść chłopa na duchu. Wypluł gwizdek.

Środa

W przerwach między przesłuchaniami, gramy w ping-ponga. Na wyjętych z futryny, drzwiach wejściowych.

Czwartek

Dziś przybyła do nas ob. Kwiatkowska z informacją, że zabiła swojego męża, Kwiatkowskiego Leona. Uśmialiśmy się setnie. Nie damy się nabrać na tak prymitywny żart. Przecież tydzień temu sam, osobiście widziałem Kwiatkowskiego pod monopolowym. Kazaliśmy jej się umyć z tej czerwonej substancji, którą miała na rękach, i odesłaliśmy do domu.

Piątek

Pułk. Żelazny przysłał telegram: "TRZYMAJCIE SIĘ CHŁOPAKI. STOP". Dziwny rozkaz. Cała robota stanęła. Stoimy sobie jeden za drugim i trzymamy się za stopy. Widok mam kiepski, bo mam przed sobą wypiętego kaprala Kluchę. Mam nadzieję, że nie jadł grochu na obiad.

Sobota

A jednak, jadł!

Niedziela

Docucili mnie. Teraz Klucha stoi na końcu. A posterunkowy Paproch z przodu. Mam nadzieję, że nie jadł grochu na obiad...a jednak...i nie uprzedził...

Poniedziałek

Wrócił Żelazny! Z radości, ucałowałem pułkownika w czoło. Wyzwał mnie od pedałów i debili, i poszedł wytrzeć czoło pumeksem.

Wtorek

Od razu inaczej się pracuje. Klucha wprowadza podejrzanego. Ja go przesłuchuję, a Paproch dezynfekuje pałkę. Same przyznania się do winy.

Środa

Wpadł do nas Żelazny z pytaniem, czy nie było tu wczoraj jego szwagra? Sprawdziłem. Był, przyznał się do zdrady stanu. Żelazny mi przyłożył. A ten głupi Paproch zdezynfekował pałkę!

Czwartek

Uczestniczymy w akcji likwidowania przestępczości zorganizowanej. Razem z Kluchą, schowaliśmy się w krzakach. Miejscowy ojciec chrzestny ma sklep z warzywami naprzeciwko komendy. Lepiej nie odcinać sobie źródła dopływu świeżych witamin.

Piątek

Wezwanie na osiedle Koziołka Matołka. Dwie bandy nieletnich, obrzucają się kamieniami. Przystępujemy do akcji.

Sobota

Akcja się przedłuża. Zostaliśmy otoczeni. Kapral Klucha, trzyma się na froncie między śmietnikiem a pierwszą latarnią. Ja jestem odpowiedzialny za łączność i dostarczanie amunicji, tzn. głośno krzyczę "Na pomoc...policjaaa!" oraz grzebię w śmieciach, w celu odnalezienia przedmiotów bojowych ( butelki, puszki, nogi od stołów ) oraz broni chemicznej ( stare ryby, odchody zawinięte w gazety, zużyte pampersy i podpaski ).

Niedziela

Jesteśmy wyczerpani. Klucha oberwał cegłą w czoło i wygląda jak Indianin. Brakuje nam amunicji, wyczerpały się też środki opatrunkowe (obwiązałem Klusze głowę, moimi slipami...od razu się uspokoił). Cóż za wstyd! Poddać się bandzie dwunastolatków!?

Poniedziałek

Posterunkowy Paproch, zgłosił się ochotniczo na konkurs poezji resortowej. Nie wiedziałem, że Paproch pisze wiersze. Ale z drugiej strony, kto wie, że jestem zapalonym nurkiem? Nikt! Ale kiedyś się pochwalę, i powiem ile miałem trudności ze zmieszczeniem się w wannie, razem z akwalungiem!

Wtorek

Paproch jeszcze nie wrócił. Trzymamy za niego kciuki. Razem z kapralem Klucha. Pułk. Żelazny, nie zgodził się trzymać moich kciuków.

Środa

Wrócił posterunkowy Paproch. Wymięty i zapłakany, bo nic nie wygrał. Powiedział, że po deklamacji, komisja wylała go na zbity pysk. Kazałem mu przeczytać wiersz który napisał:

Radiowozem pędzę śmiało Gaz do dechy, jeszcze mało! Wiec popycha kapral Klucha Nikt Policji nie wy...

Nie wiem o co chodziło komisji. To przecież kawał prawdziwej sztuki!

Czwartek

Pułkownik Żelazny powiedział, że tak dalej być nie może, że się opierdzielamy i wygnał nas wszystkich na patrolowanie okolicznego osiedla. Nawet nam nie zrobił kanapek na drogę!

Piątek

Kapral Klucha zakomunikował mi dzisiaj, ze rzuca palenie. No i rzucił. Mógł tylko tego nie robić na stacji benzynowej, bo mi podmuch zerwał mundur i musiałem wracać na komendę w samych tylko kalesonach służbowych.

Sobota

Siedzę w domu i oglądam mecz. Nasi prowadza 2:0. Żona pyta z kuchni: Kto strzelił? Nie dam się nabrać na ten stary dowcip, że pierwszą Boniek a druga Replay. Nie ze mną takie numery. Dobrze wiem, że Boniek już nie gra. Za to Replay jest wyjątkowo bramkostrzelny. Po kilka goli w każdym meczu. Szkoda, że gra po obu stronach. I u nas i u przeciwników. Dziwny gość?!

Niedziela

Znowu służba. Komenda pełna zgłaszających. Przebrałem się w cywilne ubranie i stanąłem na końcu kolejki. Razem psioczymy na Policję. Czekam, aż ktoś otworzy wreszcie okienko i będę mógł zgłosić. Ale co? Chyba za bardzo się wczułem...
Immortal
PostWysłany: Pią 22:09, 31 Sie 2007    Temat postu:

Z pamiętnika policjanta (część 2)

Poniedziałek

Posterunkowego Paprocha nie ma od tygodnia w pracy. Pewnie w czasie drogi powrotnej na komendę znowu wjechał na rondo. To już nie pierwszy raz, więc znów trzeba mu będzie zanieść termos i kanapki.

Wtorek

Dzisiaj degustowałem rosyjski koniak. Mam dziwne uczucie, jakby się nagle zrobiło ciemno.

Środa

Tak ciemno to jeszcze nie było. Nawet latarnie ktoś wyłączył.

Czwartek

Strasznie ciemno.

Piątek

Trochę jaśniej ale nadal ciemno.

Sobota

Przejaśnia się. Zauważyłem nawet, ze przede mną stoi jakaś butelka. W gardle sucho. Napiłem się!

Niedziela

No, teraz to dopiero ciemno!

Poniedziałek

Od samego rana bolą mnie zęby. Niby sztuczne uzębienie a jednak?!

Wtorek

Dzisiaj rano mieliśmy kurs daktyloskopii. Kapralowi Klusze tak się to spodobało, że zaczął wszystkim zdejmować odciski palców. Pułkownik Żelazny nie zgodził się jednak na zdjęcie butów i przyłożył kapralowi aktówką.

Środa

Nudzimy się w radiowozie. Grzebię w samochodowej zapalniczce. Palec mi się zaklinował. Przestałem się nudzić. Za to zacząłem się pocić.

Czwartek

Dostaliśmy wiadomość o napadzie na bank. Pojechaliśmy tam czym prędzej ale nie było się po co śpieszyć. Ludzie już wszystko wyzbierali.

Piątek

Kapral Klucha ruszył w pościg za pijanym rowerzystą. Klucha ostro prowadzi radiowóz. Dobrze, że wcześniej wysiadłem na siusiu.

Sobota

Dzisiaj łapiemy na radar. Coś nam nie idzie. Mamy dziwne wskazania. Dostaliśmy wiadomość z komendy aby zwrócić echosondę która jest dowodem w sprawie.

Niedziela

Razem z Kluchą i Paprochem pojechaliśmy na ryby. Dzień bardzo udany. Szkoda tylko, że zapomniałem zabrać wędek dla naszego zgranego zespołu.

Poniedziałek

Dzisiaj zaspałem do pracy. Dociskam gaz do deski mojego "malucha". 50km/h - urwały mi się lusterka. 60km/h - lakier zaczął się łuszczyć a wycieraczki przepełzły na tylnią szybę. 70km/h - maska zawinęła mi się na dach. Przechodzę na prędkość ekonomiczną. Minął mnie rowerzysta.

Wtorek

Kapral Klucha przyniósł na komendę swój rodzinny album. Po obejrzeniu pierwszej strony, pułk. Żelazny pobiegł do toalety. A ja niestety, zwymiotowałem dopiero w domu.

Środa

Dzisiaj przywieźli nam nowe umundurowanie. Ładne, ciemne kurtki. Widoczny napis POLICJA. Tylko te pompony na czapkach takie jakieś...dziwne.

Czwartek

Mam dolegliwości żołądkowe. Cały dzień siedzę w toalecie. Papierkowa robota.

Piątek

Komputeryzacja policji postępuje. Tak napisali w biuletynie, który został nam przysłany z komendy głównej. Razem z paczką dyskietek. Pułk. Żelazny złożył podanie o przydział komputera.

Sobota

Przyszedł jeden taki i zaczął się awanturować, że on płaci podatki a my tu tylko siedzimy i pijemy kawę. Zaprzeczyłem. Kawa skończyła nam się w zeszłym tygodniu.

Niedziela

Kurs udzielania pierwszej pomocy. Sztuczne oddychanie. Ćwiczy posterunkowy Paproch z manekinem. Cos tu jest nie tak. Nie wiem dlaczego posterunkowy Paproch rozebrał się do naga?! Wszedł Żelazny i wytrzaskał Paprocha po pysku. No i nie wiem jak to jest z tym sztucznym oddychaniem. Rozbierać się czy nie? A zimą?

Poniedziałek

Kapral Klucha wygrał w Audiotele latarkę i komplet baterii. Ciężkie miał pytania. Jak się nazywa nasz kraj? 1. Burkina Faso, 2. Polska, 3. Bangladesz. Nie chciał mi zdradzić odpowiedzi. Siedzę i rozmyślam nad tym pytaniem a za oknem bangla deszcz.

Wtorek

Z Kluchy robi się prawdziwy Europejczyk. Dzisiaj w restauracji "Smakosz", pokazał gest i zamówił dla wszystkich "koktajl Mołotowa". Ciekawe dlaczego ktoś wezwał brygadę antyterrorystyczna? Chyba nie wszyscy dorośli do unii europejskiej!

Środa

Pułk. Żelazny przydzielił nam dzisiaj nowy radiowóz, pochodzący z darów społeczeństwa na rzecz rozwoju policji krajowej. Pułk. Żelazny poprosił tylko abyśmy zrobili mu lekki przegląd. Po zdjęciu z deski, kalendarzyka na 76'ty rok, wklejeniu w lusterka wieczek od margaryny, zaspawaniu dziur w podwoziu i wymianie opon na bardziej okrągłe, pozostało nam tylko wymontowanie taksometru.

Czwartek

W całym regionie, zakrojone na szeroką skalę, poszukiwania 6-cio letniego Jacusia. Społeczeństwo też pomaga. Kiedy rozwieszałem na latarniach zdjęcia zaginionego Jacusia, pomagał mi mały chłopczyk. Powiedział mi, że ma na imię Jacuś i ma 6 lat. To miłe, że nawet dzieci pomagają. Jak na razie, poszukiwania Jacusia nie odniosły skutku. Ale nadal szukamy!

Piątek

Posterunkowy Paproch czyści broń. Siedzimy z Kluchą pod biurkiem, ale nie czujemy się pewnie bo Paproch łazi po całej komendzie i stale do nas zagląda.

Sobota

Przyszedł pułkownik Żelazny, bardzo zamyślony i powiedział, że żona zabiła mu rano klina. Złożyliśmy pułkownikowi kondolencje a ja wysłałem radiowóz po morderczynie.

Niedziela

Stoję na chodniku w galowym mundurze. Odpadł mi orzełek. Schyliłem się aby go podnieść. Spadła mi czapka. Podniosłem czapkę i orzełka. Wyprostowałem się aby przyczepić orzełka do czapki. Przejechał autobus i ochlapał mnie wodą z kałuży aż mi z wrażenia wypadł z ręki orzełek i czapka. Schyliłem się aby je podnieść. Ktoś mnie kopnął w tyłek. Wyprostowałem się i odwróciłem. Przejechał autobus i ochlapał mi plecy wodą z kałuży aż mi z wrażenia wypadł z ręki orzełek i czapka. Nachyliłem się aby je podnieść. Za mną zatrzymał się autobus. Wysiadł kierowca i kopnął mnie w tyłek aż mi zęby wypadły na chodnik. Pozbierałem wszystko i odczołgałem się pod mur. Do dupy z takim Dniem Policjanta
Immortal
PostWysłany: Pią 22:08, 31 Sie 2007    Temat postu:

Przemo juz raz to zamieścił jako z pamiętnika kapitana żbika, ja znalazlem tego dluzsza wersje, jako z pamietnika policjanta.

Z pamiętnika policjanta (częśc 1)

Poniedziałek

Dzisiaj dostaliśmy nową broń służbową z centrali. Pułkownik Żelazny nakazał nam jej natychmiastowe wyczyszczenie. "Żeby mi lśniła jak..." nie dokończył i wyszedł do toalety. Próbowałem wielu papierów ściernych ale rdza z mojej nowej finki nie schodzi.

Wtorek

Dziś zgłosił się jakiś nieogolony młodzian z gitara mówiąc, że przybył tu na przesłuchanie. Dokonałem rutynowej roboty i całkiem przepisowo go przesłuchałem. Przyznał się do wszystkiego. Zdziwił się tylko, że nie kazaliśmy mu grać i śpiewać, bo według niego to właśnie się robi na przesłuchaniach w studiach nagrań. Wyprowadziliśmy go z błędu mówiąc mu, ze trafił na komisariat. Młodzian zemdlał. Kiedy leżał powalony niemocą, cała komenda wykonała brawurowo utwór "Besame Mucho". Kapral Klucha grał na grzebieniu.

Środa

Gramy w rosyjską ruletkę. Cudem przeżyłem. Posterunkowy Paproch, zamiast zostawić jedną kule, wyjął tylko jedną z magazynka. Wyszły nasze braki w wyszkoleniu. Nikt nie został nawet draśnięty. Jedynie Klucha przytrzasnął sobie palec. Cynglem.

Czwartek

Wyruszyliśmy w pościg za skradzioną furgonetką bankową. Tego jeszcze nie było. Wszystkie rowery w akcji.

Piątek

Dziś zawody strzeleckie. Byłem drugi. Tuż, tuż za pułkownikiem Żelaznym. Na następne zawody będę musiał przygotować nową tarczę, bo od trzech lat mam cały czas ten sam wynik i obecna tarcza już mi mocno wyblakła.

Sobota

Nareszcie weekend. Gram z posterunkowym Paprochem w szachy. Nawet nam szybko idzie , bo mamy tylko połowe pionków i to w tym samym kolorze.

Niedziela

Dzisiaj mam wolne. Nie mogę jednak zapomnieć o pracy. Wróg zawsze czuwa. Przeglądam interesującą książkę dotyczącą kryminalistyki. Ciekawie się zaczyna, cytuje "...nazywam się Żbik a na imię mam kapitan

Poniedziałek

Siedzę razem z kapralem Kluchą nad krzyżówką.

Wtorek

Nadal siedzimy nad krzyżówką.

Środa

Przyszedł pułk. Żelazny i powiedział żebyśmy odwrócili krzyżówkę, bo leży do góry nogami.

Czwartek

Odwróciliśmy. Ale i w tej pozycji jest trudna. Siedzimy.

Piątek

Zgłodniałem. Kapral Klucha chyba też, bo krzyżówka zniknęła.

Sobota

Ponieważ zabrakło krzyżówki z nudów zabraliśmy się do łapania bandytów. Ja złapałem jednego a kapral Klucha 38.

Niedziela

Pułkownik Żelazny, osobiście złożył przeprosiny na ręce attache ambasady Holandii za zatrzymanie autokaru z 38 pasażerami. A ja musiałem zwolnić kierowcę. Pech.

Poniedziałek

Kieruję ruchem na skrzyżowaniu. W radiowozie jechał pułk. Żelazny. Pomachałem mu ręką. Mam teraz niezły karambol.

Wtorek

Razem z kapralem Kluchą bierzemy udział w pościgu za skradzioną Toyotą. Musimy go jednak przerwać bo nogawka wkręciła mi się w łańcuch a kapralowi Klusze, pęd powietrza oderwał dzwonek.

Środa

Przesłuchuję zboczeńca złapanego w parku. Idzie w zaparte. Za to ja się cholera przyznałem.

Czwartek

Dostaliśmy wiadomość, że przy ulicy Sennej w mieszkaniu nr. 7 niejaka babcia Pelasia lewituje. Udaliśmy się na miejsce. Wiadomość się nie potwierdziła. Babcia Pelasia wcale nie lewitowała. Powiesiła się na żyrandolu.

Piątek

Gram z kapralem Kluchą w karty. Wygrałem. Pięć asów na karetę jokerów.

Sobota

Wczoraj wieczorem zauważyłem źle zaparkowanego "malucha". I do tego tuż pod moim oknem. Zapisałem sobie jego numer. Dzisiaj sprawdziłem go w kartotece. To mój "maluch". Chyba wezmę urlop.

Niedziela

Na spacerze pogryzłem wiewiórkę. Czuję też jakiś wstręt do wody. Może to angina?

Poniedziałek

Dostaliśmy zawiadomienie o zaginięciu kotka pana ministra. Pędzimy na sygnale. Tuż pod domem pana ministra, kapral Klucha na coś najechał. Sprawdzam co to było. Już nie szukamy kotka.

Wtorek

W parku pojawił się ekshibicjonista. Zastawiliśmy na niego pułapkę. Niestety. Wymknął się. Został mi w ręku tylko jego płaszcz. Fajnie wyglądał, jak goły przedzierał się przez krzaki. W samej tylko koloratce.

Środa

Remontuję mieszkanie. Wstrzeliłem kołek w ścianę. Umówiłem się z sąsiadem, że w dziurę po kołku wstawimy drzwi. Nie protestował. Był nieprzytomny.

Czwartek

W pracy same nudy. Przeglądam listy gończe. Jednego gościa jakbym skądś znal. Ale skąd?

Piątek

Dzisiaj pułk. Żelazny oddał mi moją ankietę personalną ze zdjęciem, która nie wiadomo czemu, zaplątała się między listy gończe. Teraz już wiem skąd znałem tego gościa!

Sobota

<br>Badania kontrolne. Oddałem mocz do analizy. Wiadro mi oddali.</br>

Niedziela

Cała komenda idzie do kina. To podobno smutna historia o miłości dwóch jamników. Tak mi powiedział kapral Klucha. Zapytałem się o tytuł. "Psy 2". Nawet się zgadza.
Immortal
PostWysłany: Pią 22:06, 31 Sie 2007    Temat postu:

Z pamiętnika matki polki

Poniedziałek

Poszłam do doktora, ażeby mi co dał, bo na więcej dzieci nas z Zenusiem nie stać. Najpierw spytał, jak mi się układa współżycie. Ja powiedziałam, że normalnie: ja się układam, a Zenek se współżyje. Doktor dał mi różne takie tabletki i gumkę dla Zenusia. Potem polecił kalendarzyk małżeński. Chciałam kupić w kiosku, ale mieli tylko orbisowski. Aha! Doktor założył mi taką fikusną spralkę....

Wtorek

Zenuś se pofolgował. Tylko z roboty wrócił, od razu się za folgę chwycił. Śmiechu miałam co niemiara, bo przy folgowaniu spirala puściła i tak się zasprężynowała, że Zenusiem o tapetę cisnęło.

Środa

Dziś jak się Zenuś zabrał do folgowania, to sięgnełam po prezerwatywę. Nie spodobała mu się ona. Może trzeba było wyjąć ze sreberka??? Teraz mnie uwiera i przy chodzeniu zgrzyta.

Czwartek

Doktor kazał mi dokładnie liczyć do 28 względem dni płodnych. No tak jak wieczorem Zenuś folgę wyjął i zległ na mnie, zaczęłam liczyć ...doliczyłam do 7 i zasnęłam, bo jak człowiek z trzeciej zmiany wróci to jest taki utyrany, że tylko by spał.

Piątek

Wzięłam tabletkę. Zleciała mi po ciemku na dywan. Zaczęłam szukać, a że się przy tym szukaniu wypięłam, Zenuś na nic nie czekał. Zaszedł mnie znienacka od tylu, skorzystał z wypięcia i pofolgował se do woli. Co te chłopy w tym widzą???

Sobota

Wetknęłam se takie dwie śmieszne pianki. Dwie - na wszelki wypadek. Ale się Zenuś przeląkł!!! Jak się speniły, to pomyślał, że to jaka choroba, albo że tymi piwami pryska, co ich wcześniej osiem wypił, bo go po wódce suszyło.

Niedziela

W telewizji pani poseł Labuda mówiła o minionym okresie. Szczęściara!!! A mnie się spóźnia.

Poniedziałek

Doktorzy znają swój fach! Ten mój mówił, żebym względem kontroli zaszła do niego za tydzień. Tydzień minął no i zaszłam, tylko że nie do doktora, ale jak zwykle. Co ja teraz pocznę? Zenuś mówi, że pewnie chłopaka.
Immortal
PostWysłany: Pią 22:05, 31 Sie 2007    Temat postu:

Z pamiętnika hakera

27.06
Dzisiaj tata kupił mi komputer. Po dokładnym zapoznaniu się z instrukcją zacząłem go poznawać. Kolega pokazał mi jak się włącza gry. Grałem do późna w nocy.

28.06
Strasznie boli mnie głowa, to chyba po tym graniu wczoraj. Kolega przyniósł mi fajny film pt. "Hackers". Po krótkim wahaniu postanowiłem zostać hackerem. Zadzwoniłem do serwisu i powiedziałem, żeby mi podłączyli modem. Potem grałem całą noc w Quake'a.

29.06
Odpaliłem internet!!!!!!!!! Wow! ale tu jest super, jednak nie chce zaprzątać sobie głowy bzdurami, w końcu mam być hackerem. Do wieczora ściągałem gołe dziewczyny, zaczynam kapować jak to jest być hackerem. Potem grałem w Quake'a.

30.06
Cholera! zablokowałem się w 3 planszy Quake'a, co robić? Dzisiaj znów właczyłem internet. Znalazłem stronę hackerską, co za radość!!!! Pozgrywałem mnóstwo plików i tekstów, dziś będzie pracowity dzień. Cholera nie wiem gdzie mi się wszystko zgrało!!!! Nie moge niczego odnaleźć! Daję sobie spokój z szukaniem i gram w Quake'a.

1.07
Przyszedł dziś do mnie kumpel, pokazał mi gdzie się zgrało to z wczoraj, będę dziś musiał to wszystko przeczytać!!!! Znów włączyłem internet, nie wiem czego szukać. Wyłaczam internet i gram w Quake'a, cholerny świat nie mogę przejść tej 3 planszy.

2.07
Zacząłem czytać dzisiaj teksty hackerskie, nic z nich nie rozumiem, musze iść do mojego nauczyciela od informatyki. Ponadto doszedłem do wniosku, że muszę sie odróżniać od pospólstwa. Po ponownym obejrzeniu "Hackers" poszedłem do sklepu i kupiłem bluzę do kolan, łańcuch od krowy, spodnie z krokiem przy kostkach i kolczyk do nosa. Jestem już hackerem.

3.07
Ale kicha, nauczyciel nie wiedział co piszą w tych tekstach, powiedział że to chyba po angielsku, ale ja się nie poddaję, w końcu jestem hackerem. Przeszedłem trzecią plansze w Quake'u!!!!!!!! Ale zaraz się zablokowałem w czwartej. Dzisiaj kumpel przyniósł mi program mIRC i powiedział, że to coś takiego jak party-line, tylko że na komputerze. Do późna instalowałem ten cholerny program, jak już się zainstalował, to wciąż mi pisało "not connected" Cholera wie dlaczego.

4.07
Dzisiaj dowiedziałem się co to lamer. Teraz wiem, że ja to hacker, a reszta to lamerzy. Kumpel znów mnie poratował i uruchomił mIRC'a. Do późna w nocy gadałem na jakimś kanale. Poprzesyłali mi wiele programów, które zaraz będe sprawdzał. Mówili, że to najnowsze programy hackerskie. Ale fajny ten IRC.

5.07
Cholera oszukali mnie, żaden program się nie odpala!!!! Wchodzę na IRC'a i wyzywam ich od lamerów, oni mi na to, że ja sam jestem lamer. No to ja mówię, że jestem hacker, a hacker a lamer to różnica.

6.07
Powiesił mi się Windows, czekam na serwisanta, nie mogę grać ani hackować!

7.07
Serwisant powiedział że muszę zapłacić dość dużo za naprawę, bo sie coś z systemem stało i trzeba pół komputera wymienić. Zapłaciłem i mówiąc mu że jest lamerem pożegnałem go. Znów mam internet, ale nie mam Quake'a, cholera, znów będe musiał od nowa przechodzić. Dziś na IRC'u wszedłem na kanał #hackpl, ale tam kicha, nikt nic nie gada. Postanowiłem zagaić jakąś gadkę i się zapytałem czy ktoś ma kody do Quake'a, niestety coś się stało chyba z mIRC'em i zanim nadeszła odpowiedź od nich napisało mi że jestem "banned" - czyżby znów awaria systemu?

8.07
Dzisiaj pojechałem do babci, powiedziałem jej że jestem hackerem, a ona mi powiedziała że nie wie co to jest. Ale z babci lamer. Po powrocie do domu odpaliłem mIRC'a i wszedłem na #hackpl; nikt się do mnie nie odzywa. Powiedziałem, że ten co sie do mnie nie odezwie - to lamer. Nikt się nie odezwał.

9.07
Dzisiaj odezwał się do mnie jakiś koleś z #hackpl i powiedział abym zmienił nicka, a ja mówię mu że nie mogę, bo mi się pilot od TV zaciał, a w końcu co go obchodzi co ja oglądam? Wychodzę z IRC'a i gram w Quake'a; kurde, już prawie jestem przy końcu.

10.07
Ale ze mnie idiota, dowiedziałem się że nick to ksywa na IRC'u, ale dlaczego mam ją zmienić? Czyżby "God_of_Hackers" to zły nick? Ale dla dobra sprawy zmieniłem teraz jestem "Master_of_hack", wchodzę na mIRCA i gadam z tym kolesiem, który wczoraj mi powiedział abym zmienił nicka. Pyta się mnie o system, no to ja mówię, że mam Windowsa 95.... Niestety komp mi się co chwila wiesza, więc dziś już nic nie napiszę.

11.07
Dzisiaj pohackuje na ostro, mam nowego Windowsa 98, to będzie czad. Wchodzę na #hackpl i wyzywam wszystkich od lamerów aby ich sprowokować, nikt nie zwraca na mnie uwagi. Gadam z tym kolesiem co zawsze, a on się mnie pyta czy mam Linuxa, ja mu mówię że nie mam dostępu do nowych gier i jeszcze w to nie grałem.

12.07
Dziś jest mój dzień, kolega z #hackpl powiedział, że pomoże mi sie włamać gdzieś. Mówi, że to będzie jakiś *.org.pl. Czuję się wreszcie doceniony. Będziemy działać wieczorem. Teraz będę grać w Quake'a aby się odprężyć. ...To znów ja, właśnie się włamuję, kumpel mi mówi co mam robić, jestem już na serverze cokolwiek może to znaczyć. Czuję że to jest właśnie to. Mam już dostęp do ich twardych dysków, teraz im pokażę. Kasuję wszystko co mi wpadnie w ręce, gdy już nic nie ma, wracam na IRC'a. Kumpel się pyta czy logi wykasowałem, ja mu mówię że wykasowałem wszystko i nic nie mają na twardzielu.

13.07
Rano przyszli do mnie jacyś ludzie w czarnych garniturach i powiedzieli, że są z NASK'u, ja im na to, że nie jestem zainteresowany żadnymi promocjami, a oni zabrali mnie na komisariat, gdzie spisały mnie gliny. Powiedzieli mi, że nie mam prawa do dotykania żadnego komputera. Więc siedzę i dyktuję kumplowi co ma pisać, ale się nie poddam - postanowiłem zostać phreakerem.

END LOG
Immortal
PostWysłany: Pią 22:05, 31 Sie 2007    Temat postu:

Z pamiętnika myśliwego

:00 Budzik zaczął dzwonić i wystraszył mnie jak cholera.
02:00 Przyszedł kolega i wyciągnął mnie za nogi z łóżka.
03:00 Jedziemy do GŁĘBOKICH ostępów.
03:15 Wracam do domu po strzelbę.
03:30 Zapieprzam do lasu, żeby zdążyć przed świtem.
04:00 Rozbijamy obóz - zapomniałem cholernego namiotu.
04:30 Wyruszam w knieje.
06:05 Widzę 8 jeleni przechadzających się powoli.
06:06 Biorę cel i bardzo delikatnie naciskam spust.
06:07 "K-L-I-K"
06:08 Ładuje broń patrząc, jak jelenie szybko uciekają.
08:00 Wracam do obozu.
09:00 Nadal szukam obozu.
10:00 Zdaje sobie sprawę, że nie wiem, gdzie jest obóz.
POŁUDNIE: Strzelam, aby przywołać pomoc. Jem dzikie jagody. Są dobre.
12:15 Skończyły mi się naboje. 8 jeleni wraca.
12:20 Dziwne uczucie w żołądku.
12:30 Zdaje sobie sprawę, że jagody były trujące.
12:45 URATOWANY.
12:55 Gonitwa do szpitala na płukanie żołądka.
15:00 Powrót do obozu.
15:30 Wychodzę, żeby w końcu zabić jelenia.
16:00 Wracam do obozu po naboje.
16:01 Ładuje strzelbę - ponownie opuszczam obóz.
17:09 Wystrzeliwuje wszystkie pociski na wiewiórkę, która mnie wkurza.
18:00 Powrót do obozu - widzę, jak jeleń grasuje po obozie.
18:01 Ładuje.
18:02 Strzelam.
18:03 Rozwalony samochód.
18:11 Kolega wraca, ciągnąc za sobą upolowanego jelenia.
18:12 Pokonuje chęć zastrzelenia kolegi.
18:17 Wpadam do ognia.
18:18 Zmieniam ubranie - wyrzucam spalone do ognia.
18:20 Zabieram samochód, zostawiając kolegę z jeleniem w lesie.
18:25 Samochód się psuje.
18:26 Idę.
18:30 Potykam się i upadam. Broń wpada mi w błoto.
18:35 Spotykam DUŻEGO niedźwiedzia.
18:36 Ostrożnie celuje.
18:37 Strzelam. Lufa jest zatkana błotem.
18:38 Brudne gacie.
21:00 Niedźwiedź w końcu odchodzi. Strzelba owinięta na drzewie.
PÓŁNOC: Nareszcie w domu...

Dzień później
Oglądam mecz w telewizji. Powoli drę na malutkie strzępki licencje myśliwego. Wkładam je do koperty zaadresowanej do Departamentu Gier wraz z DOKŁADNĄ instrukcją, gdzie mają to sobie wsadzić...
Immortal
PostWysłany: Pią 22:03, 31 Sie 2007    Temat postu:

Z pamiętnika Kinomana

Piątek
Byłem na Matriksie. Fajny film...

Sobota
Śniła mi się Trinity. Mogliby zbudować tę Matrycę. Już ja bym wiedział, do czego ją wykorzystać...

Niedziela
Och, Trinity...!!!

Poniedziałek
Poczułem się jak w Matriksie. Jechałem windą z agentem Smithem. To znaczy z panem Mietkiem spod 23, ale dopiero dziś zwróciłem uwagę na te ciemne okulary. Zawsze je nosi... Dziwna sprawa.

Wtorek
Spytałem go. Zdziwił się i powiedział, że przecież jest niewidomy. Akurat...

Środa
Dobrzy są! Do ostatniej chwili udawał, że nie widzi tej liny. Wolał stoczyć się aż pod drzwi Grzelakowej, niż dać się zdemaskować. To znaczy, że na razie jestem bezpieczny. Nie wiedzą, że ja już WIEM.

Czwartek
Pan Mietek zniknął. Grzelakowa mówi, że leży w szpitalu z połamanymi nogami. Udałem, że jej wierzę. Nie mogę jej ufać. Muszę znaleźć Morfeusza.

Piątek
Dałem ogłoszenie do wszystkich gazet codziennych:

Do Morfeusza

Wiem wszystko i jestem gotowy podążyć za białym królikiem. Jeśli chcesz się przekonać, że wybiorę właściwą pigułkę, czekam na Ciebie jutro w klubie 'Hades' w Warszawie. Będę miał na koszulce znaczek Playboya.

Sobota
Byłem w 'Hadesie'. Niewiele brakowało. Na szczęście w Polsce nawet agenci Matrixa to patałachy. Od razu ją poznałem. Miała na sobie identyczną czerwoną suknię. Udało mi się ją zaskoczyć i wystarczył prawy prosty w szczękę. Wolałem jednak nie czekać aż wstanie z podłogi i zmieni się w agenta. Zwiałem tylnym wyjściem. Kilku innych mnie goniło, ale byłem dla nich za szybki. Muszę zacząć ćwiczyć skoki.

Niedziela
Było w "Wiadomościach". 'Damski bokser' - też coś! Idioci nie wiedzą jaka jest stawka tej gry!!! Nie wiem, czy mnie nie namierzyli. Mam nadzieję, że zdążę skończyć montaż nadajnika i wejść na częstotliwość I programu.

Poniedziałek
Trzecia bezsenna noc. Nie mogę sobie pozwolić na przegapienie deja vu.

Wtorek
To już ostatni wpis. Jednak ich nie doceniłem. Właśnie wyważają drzwi. Jest z nimi trzech agentów. Co kraj to obyczaj. U nas nie noszą garniturów. Mają nienagannie skrojone białe fartuchy. Sprytne - kto uwierzy wariatowi?

A więc żegnajcie. The Matrix has me...
Immortal
PostWysłany: Pią 22:02, 31 Sie 2007    Temat postu:

Z pamiętnika Kamikaze

Dzień pierwszy
Lot próbny.
Immortal
PostWysłany: Pią 22:01, 31 Sie 2007    Temat postu:

Pamiętnik chuligana

17.08
Wow ale bajer. Pierwszy raz jestem na meczu. Tylko nie wiem dlaczego na koszulkach mieli napisane U.K.S. ale to szczegół. Na dodatek wygraliśmy osiem do pięciu. Jak na pierwszą lige spory wynik.

18.08
Jestem zawiedziony kolega powiedział mi co znaczy skrót U.K.S. ale jest też dobra wiadomość. Obiecał mi że weżmie mnie na prawdziwy mecz. Już nie moge się doczekać. Musze iść kupić race.

20.08
Byłem na meczu. Totalny odjazd. Niestety racy nie zapaliłem bo mi
zabrali przed stadionem, jacyś tam security czy sericuty nie pamiętam ciemno było.

21.08
Ale czad. Spotkałem się z prawdziwymi chuliganami. Po pół godziny
rozmowy kapnołem się że to nie z naszej drużyny. Dobrze że nie spanikowałem, bo mogliby mnie wyczuć. A teraz ide zminić majty bo z takim obciążeniem to długo nie wytrzymam.

22.08
Po nieprzespanej nocy postanowiłem zostać chuliganem. Kupiłem sobie baseballa, chuste i spodnie z krokiem w kostkach. A zaraz ide do fryzjera żeby mnie ogolił na łyso.

24.08
Dziś kolejny mecz. Oczywiście jestem na trybunie prawdziwych hools albo holss, Jakoś tak. Mecz się zaczyna. Pierwsze pół godziny zmagam się z
Krzesełkiem aż w końcu... dałem sobie spokój. Następne pietnaście
minut szukałem telebimu. W końcu kolega obok powiedział mi że na naszym stadionie nie ma telebimu. Druga połowa odjazd dwa do zera dla nas.
Jak tak dalej to zagramy w europejskich pucharach.

25.08
Kolega mi powiedział że nie zagramy w lidze mistrzów, bo jesteśmy w okręgówce. Nie wiem co to jest okręgówka ale trzeba jej skopać kuper.

27.08
Dzisiaj zrobiłem napad na sklep mięsny. W końcu jestem chuliganem
Akurat nie było sprzedawcy więc ukradłem pół kilo salami, łódko z kurczaka i czapeczke z napisem Constar

28.08
Fuck!!! Ale się wycfanili. W tym sklepie mieli kamery. Dzisiaj z rana mnie zgarneli. Siedze w areszcie. Ale nudy. mogłem wziąć ze sobą baseballa. Następnym razem musze pomyśleć o jakimś przebraniu.

30.08
Wypuścili mnie!!! Robie impre. Porozwieszałem ulotki na drzewach żeby ludzie przychodzili. A Zaraz ide do sklepu po ekwipunek. Bede musiał chyba wziąć taczki...

01.09
Chamy, szmaty, dranie. Nikt nie przyszedł. Tyle lepiej że więcej dla mnie. "Chodź Azor, tobie też się należy".

02.09
Wstałem o piętnastej. Pierwsze pół godziny to zapoznanie z teeeerenem. Łep mi penka. Ide spać.

03.09 12:00
Już wszystko wporzo. Oprócz tego że nie mam pieniędzy na bilet na mecz. Postanowiłem że załatwię to inaczej. W końcu jestem chuliganem.

03.09 19:00
Mój plan zawiódł. Jestem w areszcie. Pamiętam tylko jakiś gaz i tych kolesi co wtedy "Seturicy" chyba. Ciekawe kiedy mnie wypuszczą, bo nudy troche. Ale mówili że dadzą mi kolege i dodali że ma wielkie osiągnięcia w mojej dziedzinie pracy. WOoOW.Tylko Kurde Co to jest dziedzina pracy?

04.08
Poznałem go. Po cichu zaszedł mnie od tyłu i klepnoł mnie przyjaźnie w ramię. Przez dwie godziny nie mogłem się ruszyć. Postanowiłem mu oddać. Podbiegłem do niego, zrobiłem zamach i oderzyłem mu w biceps. Tylko coś gruchneło. Złamałem sobie kciuka, a on chyba nie ujął tego za przyjazne. Naszczęście był dość łaskawy. Ze szpitala wyczhodze za tydzień.
Immortal
PostWysłany: Pią 21:59, 31 Sie 2007    Temat postu:

Moja codzienna droga do szkoły

Powolutku i z oporami budziłem się. Przez mgłę snu przedzierał się wredny sygnał elektronicznego budzika. Złapałem wreszcie źródło hałasu i z uczuciem pieprznąłem nim o ścianę. Ta forma rozładowywania stresów odpowiadała mi najbardziej. Budzik był z typu tych niezniszczalnych, więc nic mu się nie stało, a ja - już rozluźniony i w miarę obudzony - wstałem i z zamkniętymi oczyma podążyłem w stronę łazienki.

Jak zwykle nie wymierzyłem za dobrze i tym razem trafiłem czołem w kontakt. Zetknięcie to nie było zbyt przyjemne, przez następne kilka minut siedziałem bezmyślnie pod ścianą i budziłem się jeszcze raz. Gdy w końcu z głębi swego jestestwa powróciłem do świata żywych, stwierdziłem, że nie zostało mi zbyt wiele czasu do wyjścia. Szybko narzuciłem na siebie ubranie, wpadłem do kuchni i zrobiłem podwójną porcję kanapek, zapiąłem kamizelkę kuloodporną, przypiąłem pas z amunicją i GLUCK-iem 15, szybko przeładowałem obrzyna i już na schodach założyłem kask.

Wychodząc z domu, odruchowo wykonałem pad z przewrotem za samochód sąsiada - tak na wszelki wypadek. Rano strzelanina na moim osiedlu najczęściej nie przekraczała rozsądnej granicy, ale nigdy nic nie wiadomo. Zawsze mogłem dostać się w sam środek porachunków dwóch band młodzieżowych, lub też trafić na kilku skinów w wyjątkowo towarzyskim nastroju.

Wyjrzałem zza opancerzonej Syreny 105 Bosto, mój wykrywacz biomasy wykazał tylko kilka odległych postaci zajętych wzajemną wymianą ołowianych argumentów. Drogę na miałem wolną. Wychodząc na prostą przed przystankiem, połączyłem się za pomocą radiotelefonu z chłopakami siedzącymi w szańcu przystankowym. Jak zwykle był już Filip i Kijan. Do przyjacielskich przysług należało osłanianie kolegów zdążających odkrytym terenem do przystanku. Potwierdzili, że mnie usłyszeli i lekko skulony, wyćwiczonym zygzakiem podbiegłem do bunkra.

W drodze jakiś strzelec z najwyższego piętra wieżowca próbował mnie trafić, ale chłopaki położyli na nim ogień zaporowy i spokojnie dotarłem do przystanku. Następnie sytuacja się powtórzyła i osłanialiśmy Łysia, ale samotny strzelec z wieżowca już się nie odezwał. Kijan miał M16, a Filip kałacha, więc bardzo możliwe, że uciszyli gościa na stałe. Ich broń była dobra, ale bardzo nieekonomiczna. Magazynki do karabinów maszynowych były drogie i szybko się kończyły. Ja używałem pięciostrzałowego obrzyna i najczęściej ładowałem go grubym śrutem myśliwskim. Taki śrut z odległości sześciu metrów wywalał w grubej gipsowej ścianie dziurę o średnicy jednego metra. Mogłem go ładować również normalnymi nabojami, ale nadal nie była to zbyt celna broń. Gdy potrzebowałem celności to miałem mojego GLUCK-a 15, wspaniały piętnastostrzałowy, bezodrzutowy pistolet, z długą - zapewniającą celność i dalekonośność - lufą. Dodatkowo miałem zamontowany na nim celownik optyczny, do którego dostałem filtr na podczerwień, który przydawał się gdy zimą wracaliśmy wieczorem ze szkoły.

Całe to oprzyrządowanie powodowało, że mając chwilę spokoju i punkt podparcia, trafiałem z odległości połowy kilometra w sam środek głowy delikwenta. Najczęściej stosowałem do niego własnoręcznie wykonywane kule Dum-Dum zapewniające mi dużą skuteczność bojową. Oczywiście miałem na sobie dużo innego wyposażenia zapewniającego przeżycie w tych ciężkich czasach. Jak już wspomniałem, kask naszpikowany różnorodną elektroniką, granaty różnego rodzaju (konwencjonalne, oślepiające, ogłuszające, dymne, gazowe, a nawet jeden fosforowy), gaśniczkę osobistą, która przydawała się w czasie bezpośredniego trafienia mołotowem. Małego subnotebooka, zastępującego wszystkie książki i zeszyty miałem wmontowanego wewnątrz kamizelki.

Po drodze przemieszczały się nieliczne o tej porze opancerzone pojazdy, w końcu zajechał nasz autobus. Ciężki wóz, z bezdętkowymi oponami i zaspawanymi stalowymi blachami z otworami strzelniczymi. Szybko, z wprawą wpakowaliśmy się do środka i przywitaliśmy się z naszymi kolegami, jadącymi do tej samej szkoły. Każdy zajął swoje miejsce przy otworach strzelniczych i rozpoczęła się nasza jazda do Zduńskiej Woli, gdzie mieścił się nasz bunkier szkolny, pod nazwą Zespół Szkół Elektronicznych. Po następnych dwóch przystankach i uzupełnieniu składu osobowego, wyjechaliśmy z miasta. Według niepisanego prawa, na drogach nie używano granatów i rakiet przeciwpancernych, ponieważ niszczyły cenną nawierzchnię, co dotykało zarówno miejscowych jak i przejeżdżających.

Najczęściej nasz autobus nie był atakowany, ponieważ odgryzaliśmy się wszystkim z całą radością i pełną siłą ognia. Jak zwykle mój podziw wzbudziła postawa kierowcy, który nawet podczas najcięższego ostrzału nie przerywał jedzenia kanapek i pociągania z piwa z puszki. Jak mi się udało zauważyć, zawsze miał przy sobie minimum dzieśięć sztuk - no cóż, każdy radził sobie ze stresem jak potrafił. Tym razem przejechaliśmy w miarę bezpiecznie i dopiero na przedmieściach Zduńskiej Woli przywitał nas ogień zaporowy z rosyjskiego CKM-u. Jednak strzelec nie zdążył dokonać większych szkód - poza rozszarpaniem jednej z szesnastu opon - ponieważ kierowca nie przerywając żucia, przejechał po jego stanowisku miotaczem ognia, zamontowanym na stałe w tych typach pojazdów szkolnych.

Wjechaliśmy do tego gościnnego miasta i w szybkim tempie zaczęliśmy tracić amunicję. Na przystanku wysiedliśmy tak jak na kilku poprzednich robili to nasi znajomi z plastyka i ogólniaka. Najpierw poszło kilka granatów różnego rodzaju, następnie położyliśmy na terenie zasnutym teraz dymem z naszych granatów ogień zaporowy, a kilku dyżurnych tego dnia wyskoczyło z autobusu, i osłaniało wyjście pozostałych. Ze szkoły wspomagał nas ogień ciężkich karabinów maszynowych i wyrzutni rakiet.

Wypadłem z autobusu i błyskawicznie przeczołgałem się za osłonę klombu kwiatowego. A następnie zdawkowo zacząłem się odgryzać autochtonom, a śrut z obrzyna dokonywał niezłego spustoszenia na terenie okopów miejscowej młodzieży szkolnej. Po kolei docieraliśmy do przejścia podziemnego i przechodziliśmy pod jezdnią na drugą stronę do szkoły.

Przy wejściu stał stary wykrywacz metali, dawniej każdy musiał oddać całą broń przed wejściem, ale gdy kilka razy miejscowym udało się przedrzeć do środka szkoły, po rozpatrzeniu strat osobowych, dyrekcja zgodziła się zezwolić na broń. Doszedłem do klasy i wyjąłem subnotebooka, byłem gotowy na kolejny dzień nauki.
Immortal
PostWysłany: Pią 21:57, 31 Sie 2007    Temat postu:

10 przykazań szczęśliwego człowieka

1. Człowiek rodzi się zmęczony i żyje, aby odpoczywać.

2. Kochaj swe łóżko jak siebie samego.

3. Odpoczywaj w dzień abyś w nocy mógł spać.

4. Jeśli widzisz kogoś odpoczywającego, pomóż mu.

5. Praca jest męcząca, więc należy jej unikać.

6. Co masz zrobić dziś zrób pojutrze- będziesz miał dwa dni wolnego.

7. Jeśli zrobienie czegoś sprawia ci trudność, pozwól zrobić to innym.

8. Nadmiar odpoczynku nikogo nie doprowadził do śmierci.

9. Kiedy ogarnia cię ochota do pracy, usiądź i poczekaj aż ci przejdzie.

10. Praca uszlachetnia, lenistwo uszczęśliwia.
Immortal
PostWysłany: Pią 21:57, 31 Sie 2007    Temat postu:

99 największych absurdów świata

1. Sad w Kansas (USA) nakazał Arturowi Younkinowi (waga:225 kg) schudniecie o 50 kg i zakazał jedzenia więcej niż jednego posiłku dziennie. Skazany stracił z powodu otyłości prace i nie spłacał kredytu. Odchudza się w wiezieniu.
2. W Sacco w Missouri (USA) kobiety nie mogą nosić kapeluszy, które mogłyby przerazić dzieci, osoby wrażliwe i zwierzęta.
3. Każdy Brytyjczyk usiłujący sprzedać np. odkurzacz w miejscu publicznym naraża się na karę ograniczenia wolności (3 miesiące) i 180 funtów (ok. 1250 zł) grzywny.
4. W Tanzanii istnieje limit długości włosów - maksimum 36 cm
5. W Atenach, prowadząc samochód w stroju kąpielowym, ryzykujesz utratę prawa jazdy.
6. W stanie Alabama (USA) zabroniona jest gra w domino w niedziele.
7. Ortodoksyjni rabini z Izraela zabronili wiernym korzystania z Internetu, bo "wodzi ludzi na pokuszenie i prowadzi do grzechu".
8. Kolegium do spraw wykroczeń w Koszlinier nakazało pewnemu mężczyźnie przez miesiąc myć naczynia w restauracji, bo nie zapłacił rachunku za obiad.
9. W Nowej Gwinei zaplata za ślub z "nowa" narzeczona to 240 dolarów, 5 świń i jeden ptak. Dwie świnie, ptak i jedyne 30 "zielonych" wystarcza, aby zapłacić za żonę z odzysku (rozwódkę lub wdowę). Nic nie płaci się za była dwukrotną mężatkę.
10. W miejscowości Fairbanks (Alaska, USA) nie wolno częstować myszy wódką.
11. W Mikronezji (państwo w Oceanii) mężczyznę noszącego krawat zmusza się do zakładania specjalnej obroży.
12. Dziewczęta z Oregonu (USA), które maja poniżej 18 lat, nie mogą pić kawy w miejscach publicznych po godzinie 19:00.
13. W Arkansas (USA) mężczyzna ma prawo bić swoja konkubinie pod warunkiem, ze nie robi to częściej niż raz w tygodniu.
14. W Los Angeles (USA) mąż ma prawo bić żonę pasem, o ile szerokość pasa nie przekracza 3,6 cm No chyba, ze małżonka zgodzi się na ustępstwa.
15. W Tanzanii (Afryka) kategorycznie zakazane jest noszenie spódniczek mini. Kobieta za karę może trafić do wiezienia.
16. Na Alasce (USA) nie wolno budzić niedźwiedzi ze snu zimowego w celu zrobienia im fotografii.
17. Nauczyciele religii w polskich szkołach otrzymali poufny zakaz straszenia dzieci diabłem.
18. W San Francisco (USA) karalne jest mycie samochodów zużytą bielizna.
19. W Seattle (USA) młodym panienkom zakazano siadać na kolanach swoich sympatii w publicznych środkach lokomocji. Złamanie tego zakazu kara wiezienia do pół roku.
20. Amatorzy teatru i kina w Begalu (Indie) pozbawieni są przyjemności oglądania scen pocałunku. Ministerstwo Oświaty twierdzi, ze sceny erotyczne zmiękczają mózg.
21. W Provo (Utah, USA) obowiązuje przepis zabraniający wychodzenia psom z domu po godzinie 19:00.
22. W Polsce mężczyzn z widoczna ułomnością nie przyjmuje się do seminarium duchownego.
23. W Cleveland (Ohio, USA) prawo zakazuje kobietom nosić obuwie ze skory, by mężczyźni nie oglądali ich nóg odbijających się w wypastowanych butach.
24. W miejscowości Tuscon (Arizona, USA) nie wolno kobietom nosić spodni. Mężczyznom nie wolno nosić szelek w Nogalcs (Arizona), a obcisłych spodni w Delaware (Connecticut).
25. Podrywanie kobiety na ulicy w Little Rock (Arkansas, USA) grozi miesiącem wiezienia.
26. W Turcji nietrzeźwych kierowców wywozi się 30 kilometrów od miejsca zamieszkania. Musza włóczyć się do domu piechotą. Pod groźbą kary wiezienia zabrania się im wtedy korzystania z publicznych środków komunikacji.
27. W Maine (USA) zabronione jest słuchanie w niedziela radiowych audycji rozrywkowych.
28. W Wirginii (USA) rytuały kościelne traktowane są z niezwykłą powaga. Jeśli ktoś zostanie przyłapany podczas mszy np na żuciu gumy, zostaje niezwłocznie zelżony przez wynajętych do tego celów pomocników pastora.
29. W Świdnicy w miejscach publicznych nie wolno przeklinać. Za używanie wulgarnych slow straż miejska karze mandatami w wysokości od 5 do 50 zł.
30. W kilku krajach afrykańskich za gwałt grozi pozbawienie gwałciciela męskości. Bez znieczulenia...
31. W Grecji mężczyzna spóźniający się do pracy może usprawiedliwić się, twierdząca, ze kochał się z żoną.
32. Młodzież szwajcarska ma zakaz fotografowania się nago (cala postać). Może natomiast robić to "w częściach". Np. na jednym zdjęciu od pasa w gore, na drugim - od pasa w dol.
33. W Kalifornii (USA) ludziom bez uprawnień myśliwskich zabronione jest stawianie pułapek na myszy.
34. W miejscowości East Lake w Ohio (USA) obowiązuje zakaz kopania zwierząt. Kara za kopniecie np psa to grzywna 25 dolarów i 10 dni wiezienia.
35. W Libii w 1977r. sad, zgodnie z prawem islamskim, skazał na miesiąc wiezienia psa, który pogryzł człowieka.
36. W Chinach znalezienie u kogoś skóry pandy oznacza karę śmierci z klauzulą natychmiastowej wykonywalności.
37. W Teksasie (USA) obowiązuje zakaz uprawiania seksu w samochodach. Policjant, który nakryje parę na gorącym uczynku, zanim zbliży się do "miejsca przestępstwa" ma obowiązek trzykrotnie nacisnąć klakson w radiowozie i odczekać dwie minuty.
38. Biuro polityczne Komunistycznej Partii Kuby wydało zakaz przemawiania dłużej niż godzinę. Zasada nie obowiązuje Fidela Castro ( średni czas przemówienia - 5,5 godziny).
39. Władze Sztokholmu nakazały usunąć z ulic billboardy z wizerunkiem chudej jak szczapa angielskiej modelki Georginii Grenville, bo następczyni tronu szwedzkiego, 20-letnia Victoria, cierpi na bulimie.
40. W Logan Country (Kolorado, USA) karze się wiezieniem za pocałowanie śpiącej kobiety. A w Hariford (Connecticut, USA) zabronione jest całowanie zony w niedziele.
41. Władze libańskiego wiezienia Roumieh zakazały skazanym nudzenia się w celach. Kiedy zaczynają się znudzić, maja głośno śpiewać, a wtedy organizuje się im zajęcia.
42. W Japonii obowiązuje nieformalny zakaz wykorzystywania przez pracownika wszystkich dni urlopu. Wykorzystanie całego urlopu budzi zgorszenie.
43. Na Florydzie (USA) niezamężne kobiety pójdą do wiezienia, jeśli będą skakać na spadochronie w niedziele.
44. W Tanzanii (Afryka) pan młody składając przysięgę małżeńską, pod groźbą kary wiezienia musi powtarzać za urzędnikiem następujące słowa: „Niech się wykrwawcie, niech mnie piorun roztrzaska, nich mnie zeżre krokodyl, niech ogłuchnę i oślepnę, niech stanę się żebrakiem, jeśli oszukam lub opuszczę żonę".
45. Właściciele domów publicznych w Tajlandii zakazali prostytutka otwierania butelek pochwa. Sztuczka ta coraz częściej kończy się zranieniami. Zwolnienia lekarskie z tego powodu nie są honorowane.
46. W Oxfordzie (Wielka Brytania) wszystkie kobiety powyżej 16 roku życia objęte są zakazem obnażania się przed obiektywem aparatu fotograficznego, jeśli fotografem jest mężczyzna.
47. Po kolejnym napadzie pijanych słoni na wioskę Pradzapatibosi w stanie Assam (Indie), władzę wprowadziły zakaz produkcji piwa z ryżu w lasach. Słonie natrafiwszy na leśne browary z lubością się opijały.
48. Angielska poetka, Donna McLean, przestraszona osiągnięciami w dziedzinie klonowania postanowiła, ze nie pozwoli, żeby ktoś ja kiedyś sklonował i zastrzegła swój kod genetyczny w urzędzie patentowym.
49. Gubernator Tokio nakazał mieszkańcom miasta jedzenie mięsa wron, bo jest ich w stolicy za dużo. Włączenie wroniny do menu tokijczyków pozwoli zmniejszyć stada tych ptaków, co najmniej o dziewięć trzecie.
50. W prowincji Ottawa (Kanada) trzynastu Indian wystąpiło do władz o wydanie zakazu płacenia za skalpy. Od 1756 r. obowiązuje tam, bowiem rozporządzenie królewskiego gubernatora brytyjskiego Williama Lawrence'a zachęcające w ten sposób do skalpowania tubylców.
51. W miejscowości Saratosa (Floryda, USA) zakazane jest śpiewanie w slipkach.
52. W stanie Illinois (USA) kategorycznie zabronione jest wchodzenie do gmachu opery z pluszowym misiem.
53. W Arabii Saudyjskiej nie wolno nosić krzyża na szyi, ani przechowywać w domu Biblii.
54. Synod Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej domaga się zakazu stosowania nowej identyfikacji podatkowej. Hierarchowie stwierdzili, ze w kody kreskowe wpleciono znaki przypominające szóstki, a to jest symbol antychrysta (słynne 666).
55. Egipski parlament postanowił, że kobieta będzie mogła skarżyć do sądu męża, który nie pozwoli jej podróżować.
56. W Tunezji kobiety, Tuaregów (pustynni koczownicy) nie mogą patrzeć na obcych mężczyzn.
57. Radni warszawskiej gminy Centrum przyjęli uchwale o zakazie sprzedaży alkoholu powyżej 4,5 procent w budynkach zajmowanych przez Sejm i Senat.
58. Szkoci domagają się wolnego od pracy poniedziałku. "British Medical Journal" opublikował wyniki badan, z których wynika, że większość mężczyzn umiera w poniedziałek.
59. Król Tajlandii, Bhumibol Adyulyadej, wydal służbie zakaz dotykania dłonią szklanek, z których korzysta królewska rodzina.
60. W Cuernee (Illinois, USA) kobieta ważąca ponad 100 kg nie ma prawa jeździć konno w podkoszulku.
61. Anwar Ibrahim, szef resortu finansów Malezji, wydal zakaz hodowania kwiatów w doniczkach. Minister nakazuje obywatelom uprawiać w doniczkach warzywa.
62. W stanie Indiana (USA) małpom nie wolno palić papierosów.
63. W mieście Lepczyce (Białoruś) obowiązuje zakaz sprzedaży jajek. Jajka można nabyć wyłącznie w aptece, na receptę lekarska.
64. W Polsce zakazane jest noszenie przy sobie przedmiotów, w których ukryte jest ostrze (np. buty z wysuwającymi się kolcami lub laski ze szpikulcem). Zakaz nic nie mówi o tasakach lub półmetrowych nożach kucharskich.
65. W mieście Gary (Indiana, USA) obowiązuje zakaz chodzenia do teatru przed godzina szesnasta po zjedzeniu czosnku.
66. W Waszyngtonie (USA) absolutnie zakazany jest seks z dziewica.
67. Prawo kanoniczne zakazuje udzielania ślubów poza murami świątyni, z wyjątkiem domu lub szpitala. Ostatnio władze kościelne odmówiły udzielania ślubów w samolocie, łodzi podwodnej i basenie.
68. W Iranie zakazane jest obejmowanie się par na ulicy i publiczne całowanie. Najniższą kara za te przewinienia jest 35 batów.
69. Także w Iranie, w toalecie nie można korzystać z gazety. W gazecie może, bowiem znajdować się zdjęcie imama albo święte słowo.
70. W mieście Wichita (Kansas, USA) pobicie teściowej nie może być powodem rozwodu.
71. Na Kubie, pod groźbą utraty auta, nie wolno wozić prywatnym samochodem nikogo oprócz najbliższej rodziny.
72. Na Spitsbergenie (wyspa norweska na Morzu Arktycznym) obowiązuje absolutny zakaz picia alkoholu.
73.Na Alasce (USA) prawo zabrania rozmawiania z niedźwiedziem.
74. W stanie Kentucky (USA) poślubienie po raz czwarty tej samej osoby grozi wiezieniem.
75. W Waterwille (Maine, USA) zakazane jest publiczne wycieranie nosa.
76. Adiutant oficera angielskiej Gwardii Jej Wysokości Kroplowej Elżbiety II ma zakaz przyglądania się małżonce przełożonego.
77. Ustawa o języku polskim przewiduje 30 dni aresztu za posługiwanie się językiem obcym w nazewnictwie towarów, reklamie, instrukcjach obsługi.
78. Według przepisów Międzynarodowej Federacji Bokserskiej w ringu nie mogą występować brodaci zawodnicy.
79. W Oklahomie (USA) obowiązuje zakaz rzucania czarów na nauczycieli przez uczniów.
80. Psy z New Jersey (USA) nie mogą szczekać od 8 wieczorem do 8 rano.
81. W Oklahomie (USA) niezbędne jest specjalne pozwolenie burmistrza na kopulacje psów. W tym samym stanie, za strojenie niestosownych min do psa, płaci się grzywną w wysokości 220 dolarów.
82. Prawo amerykańskie zabrania czynić wybory prezydenckie przedmiotem zakładów bukmacherskich. Amerykanie przez Internet robią zakłady w Europie.
83. Władze Rumunii wydały zakaz wjazdu na swoje terytorium brudnym samochodom.
84. W Pekinie (Chiny) w wielu barach obowiązuje zakaz wstępu brzydkim kobietom.
85. W wielu miastach i wioskach Afganistanu mężczyźni bez bród nie maja prawa do pracy i żadnych usług. Urzędnicy państwowi musza ponadto w czasie pracy nosić turbany.
86. Polski strażnik nie może mieć wąsów. Rozporządzenie MSWiA głosi: " osoby noszące brody i bokobrody oraz długie włosy i wąsy, a także nie przestrzegające bieżącego golenia zarostu twarzy nie mogą brać udziału w działaniach ratowniczych".
87. W Turcji kandydat na studenta musi być ogolony. Na studia nie są przyjmowani także kandydatki w chustach na głowach.
88. W waszyngtońskim metrze (USA) obowiązuje zakaz jedzenia i picia.
89. Prawo kościoła rzymsko-katolickiego zakazuje homoseksualistom malowania świętych obrazów.
90. W stanie Minnesota (USA) kobieta, która przebierze się za świętego Mikołaja może trafić do wiezienia na 30 dni.
91. Fanklub viagry w Sydney (Australia) domaga się wprowadzenia zakazu stosowania tego leku do innych celów. Okazuje się, ze australijskie gospodynie dodają niebieskie tabletki do wody w wazonach, co ona tydzień przedłuża żywot ciętych kwiatów.
92. Zdaniem polskich duchownych oglądanie filmu pt. "Ksiądz" (historia duszpasterza-homoseksualisty) jest ciężkim grzechem.
93. W Polsce nadal obowiązuje zakaz fotografowania dworców kolejowych.
94. W Haletrophe (Maryland, USA) podlega sankcji prawnej publiczne całowanie się dłużej niż przez sekundę.
95. W Libanie obowiązuje zakaz tracenia dziewictwa przed ślubem. Jeśli mąż udowodni, ze oblubienica nie była dziewica, ma prawo odesłać ja z powrotem do rodziców.
96. W tym samym Libanie zakazano dokonywanie zabiegów kosmetycznych, które przed ślubem "przywracają" dawno utracone dziewictwo.
97. Rzecznicy praw zwierząt domagają się od rządu Szwajcarii wprowadzenia zakazu eksportu psów do krajów azjatyckich. Zakaz ma uchronić słynne bernardyny przed zjedzeniem.
98. Indianki z plemienia Yanomami ( żyją w Wenezueli i Brazylii) od dwóch lat maja zakaz rodzenia dziewczynek. Za urodzenie dziecka płci żeńskiej grozi publiczna chłosta.
99. Władze filipińskie zakazały latania samolotami pasażerskimi spadochroniarzom. Zakaz wprowadzono po tym, jak jeden ze skoczków chciał uprowadzić samolot, grożąc pilotowi granatem, po czym zabrał pasażerom pieniądze oraz kosztowności i wyskoczył z samolotu
Immortal
PostWysłany: Pią 13:37, 31 Sie 2007    Temat postu:

Dlaczego Polacy są najlepsi?

** Jeden z mieszkańców Katowic chciał w lombardzie zastawić swojego syna.

** Jako pierwsza nacja na świecie, opracowaliśmy sposób na picie denaturatu, płynu Borygo, kwasu siarkowego i wody kolońskiej.

** Grabarz z Krakowa miał we krwi 9,5 promila alkoholu i przeżył. Mieszkaniec Wrocławia w 1995 r. osiągnął absolutny medyczny rekord świata - 14,8 promila. Nasz bohaterski rodak przekroczył trzykrotnie śmiertelną dawkę. Zmarł w wyniku obrażeń poniesionych w wypadku samochodowym.

** W zachodniej Europie pojawiają się alkohole z ostrzegawczym napisem: "Dawka śmiertelną - 3,5 promila. Nie dotyczy Polaków!".

** Tadeusz Kościuszko tak się spił pod Maciejowicami (1794), ze zapomniał wziąć mapy i nie mógł dowodzić bitwa. Dlatego Polacy ponieśli klęskę w starciu z rosyjskimi wojskami.

** Andrzej K. jest rekordzista świata w szybkości picia piwa. Pól litra piwa wypija w 3 sekundy.

** Polska kupuje piasek i żwir w Republice Południowej Afryki.

** Pewien mieszkaniec Warszawy w izbie wytrzeźwień przebywał 335 razy, za każdym razem przynajmniej 8 godzin. Jak wyliczył, jego przymusowy areszt trwał minimum 2.680 godzin (prawie 112 dni).

** Pewien reprezentant Polski w kulturystyce 500 razy przekroczył medyczna normę testosteronu w organizmie zdrowego mężczyzny.

** Władysław Reymont, autor "Chłopów", nie pojechał w 1924 roku do Sztokholmu po odbiór nagrody Nobla, gdyż nie mógł wytrzeźwieć. Pisarz zmarł rok później z powodu alkoholizmu.

** Polacy chorzy na raka krtani wymyślili sposób palenia papierosów przez rurkę w tchawicy.

** Jedna na 100 Polek przyznaje się, ze uderzyła męża. I to wielokrotnie!

** W marcu 2000 r. na ulicach Warszawy podczas polowania na tygrysa, który uciekł z cyrku, zastrzelono weterynarza.

** Wśród honorowych obywateli Wrocławia wciąż figurują: Adolf Hitler, Joseph Goebbels i Hermann Goering.

** Mieszkaniec Nowego Miasta Lubawskiego dwa razy uciekł z prosektorium. Mężczyzna, będąc w stanie kompletnego upojenia alkoholowego, nie dawał żadnych oznak życia. Lekarze, nie mogąc wyczuć pulsu, stwierdzali zgon.

** Anna K. z Piotrkowa Trybunalskiego została skazana na trzy lata wiezienia. Przez 10 lat unikała kary, zachodząc w kolejne ciąże.

** W 1998 r. we Wrocławiu wykryto wytwórnie fałszywych studolarówek. Amerykańscy specjaliści z Secret Service ocenili, ze są to najlepiej podrobione pieniądze na świecie. Zdaniem Amerykanów fałszywe "zielone" wykonane zostały staranniej niż … autentyczne banknoty.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group.
Theme created OMI of Kyomii Designs for BRIX-CENTRAL.tk.